Blisko co trzecia karta na rynku jest już wyposażona w funkcję płatności zbliżeniowych. Pomimo nieustającej dyskusji nad ich bezpieczeństwem, banki nie zwalniają z ich wydawaniem.
Na koniec pierwszego kwartału br. banki komercyjne wydały łącznie 10,35 mln nośników do płatności bezstykowych – wynika z szacunków Open Finance. To o 1,39 mln (15,6 proc.) więcej niż na koniec 2011 roku. Blisko 90 proc. stanowią karty debetowe i przedpłacone, ponad 9,5 proc. to karty kredytowe. Reszta (ok. 78 tys.) to nośniki, które występują w niestandardowej formie. Mogą to być naklejki, breloki lub zegarki – w zależności od banku pełnią one funkcję karty debetowej, przedpłaconej lub kredytowej.
Wraz ze wzrostem liczby kart zbliżeniowych systematycznie spada udział największych instytucji na rynku. Pierwsza piątka banków pod względem liczby wydanych plastików na koniec pierwszego kwartału br. odpowiadała za 77,3 proc. segmentu płatności bezstykowych. To o 4,4 pkt proc. mniej niż trzy miesiące wcześniej. W kolejnych kwartałach, gdy rynek wciąż będzie nasycał się kartami zbliżeniowymi, pozycja największych instytucji będzie maleć.
Aktualnie na ok. 60 proc. kart widnieje logo organizacji Visa, w której technologia płatności zbliżeniowych występuje pod nazwą payWave. Pozostałe nośniki zostały wydane przez organizację MasterCard (technologia PayPass), które w odróżnieniu od kart Visy mogą również przybierać postać rozmaitych gadżetów, zamiast typowego prostokątnego kawałka plastiku. Jest to możliwe, ponieważ dla transakcji powyżej 50 zł MasterCard nie wymaga – w przeciwieństwie do Visy – umieszczenia karty w terminalu. Wystarczy zbliżenie nośnika i potwierdzenie transakcji kodem PIN.
Wraz ze wzrostem liczby kart zbliżeniowych przybywa również punktów handlowo-usługowych, które akceptują tego typu płatności – według danych organizacji Visa jest ich już prawie 60 tys. W marcu br. do programu przystąpiły między innymi dwie duże sieci super- i hipermarketów – Auchan oraz Carrefour.
Stale rosnąca liczba nośników służących do transakcji zbliżeniowych bynajmniej nie oznacza, że Polacy pokochali tego typu płatności. Niezależnie od nastawienia konsumentów banki przyjęły tę technologię za standard (tak, jak kiedyś wprowadzano chipy do kart płatniczych) i w większości wydają tylko karty zbliżeniowe. Konserwatywni klienci, którzy z różnych względów – najczęściej chodzi o bezpieczeństwo – nie chcą korzystać z płatności bezdotykowych, zwykle nie mają możliwości zamówienia w banku zwykłej karty (bez płatności zbliżeniowych), dezaktywacji funkcji transakcji bezstykowych czy chociażby zmniejszenia limitu (nawet do zera) dla tego rodzaju operacji.
W odpowiedzi na obawy klientów z pomocą chętnie przychodzą natomiast niebankowi dostawcy różnego rodzaju zabezpieczających etui przeznaczonych do kart zbliżeniowych, które mają gwarantować ochronę przed nieautoryzowanymi transakcjami i przechwyceniem danych. I choć oficjalnie nie odnotowano w Polsce kradzieży informacji zawartych na nośnikach bezstykowych, to obawy o bezpieczeństwo pieniędzy wśród klientów wciąż pozostają. Do tego stopnia, że niekiedy dochodzi nawet do próby zniszczenia układu odpowiedzialnego za płatności zbliżeniowe na karcie. Serwis internetowy niebezpiecznik.pl właścicielom kart bezstykowych, którzy chcą się ustrzec sklonowania danych, radzi aby owinąć kartę folią aluminiową, naciąć w odpowiednim miejscu, a nawet włożyć na trzy sekundy do kuchenki mikrofalowej. Należy jednak mieć na uwadze, że dwie ostatnie metody nie tylko mogą pozbawić nośnik funkcji płatności zbliżeniowych, ale także mogą go trwale uszkodzić, co całkowicie uniemożliwi korzystanie z karty – nawet w tradycyjny sposób.
Słowa kluczowe: banki komercyjne, korzystanie z karty, michał sadrak, obawy klientow, open finance, płatność zbliżeniowa