W ciągu pięciu lat aktywa funduszy mieszanych stopniały o 33,4 mld zł, czyli o ponad 60 proc. Żadna inna grupa funduszy nie zanotowała podobnego spadku.
Popularność funduszy mieszanych na krajowym rynku spada na łeb na szyję. Podczas gdy jeszcze przed pięcioma laty, spośród wszystkich powierzonych funduszom pieniędzy, w tej kategorii ulokowana była co druga złotówka, to obecnie jest to już tylko jedna na pięć. Porównanie w tym akurat okresie jest o tyle ciekawe, że wartość aktywów netto zgromadzonych przez wszystkie fundusze dziś – 106,9 mld zł – jest niemal identyczna jak przed pięcioma laty – 106,85 mld zł.
Wg stanu na koniec stycznia 2007 roku, tuż przed szczytem kilkuletniej hossy, fundusze mieszane (w tym głównie zrównoważone i stabilnego wzrostu), zarządzały blisko 55 mld zł. Dawało im to udział w rynku na poziomie 51,45 proc. Wynik o kilkanaście punktów procentowych wyższy od udziału, który łącznie zgromadziły wówczas fundusze akcji (22,07 proc.), obligacji (9,88 proc.) i pieniężne (7,82 proc.).
Przez pięć lat, które upłynęły od tamtego czasu, aktywa funduszy mieszanych stopniały o, bagatela, 33,4 mld zł, czyli o ponad 60 proc. Żadna inna grupa funduszy nie zanotowała podobnego spadku, choć przecież ostatnie pięć lat nie należały do spokojnych. W konsekwencji doprowadziło to do znacznego obniżenia udziału w rynku funduszy mieszanych, który na koniec ubiegłego roku wynosił już tylko 20,2 proc. To mniej od tego, czym dysponowały fundusze akcji, których udział w rynku wynosił 20,6 proc. W ich przypadku kwota aktywów zgromadzonych w okresie pięciu lat nie uległa większej zmianie (spadek o 1,6 mld zł), a w styczniu 2007 roku ich udział w rynku sięgał 22,1 proc.
Sytuacja funduszy mieszanych, nazywanych też hybrydowymi, wygląda jeszcze mniej korzystnie, jeśli przyjrzeć się bilansowi wpłat i umorzeń dokonanych w okresie pięciu lat. Okazuje się bowiem, że tylko w przypadku dwóch grup funduszy był on w tym czasie ujemny – mieszanych oraz ochrony kapitału. W pierwszym przypadku przewaga umorzeń na nabyciami wyniosła blisko 22 mld zł, w zaś drugim ponad 1,3 mld zł.
Warto zwrócić uwagę, że wg szacunków serwisu Analizy Online, licząc łącznie dla wszystkich typów funduszy, saldo wpłat i umorzeń było na sporym plusie i wyniosło 19,6 mld zł. Największymi beneficjentami takiego stanu rzeczy były fundusze akcji, dla których ten bilans zamknął się kwotą 15,4 mld zł. W następnej kolejności uplasowały się fundusze aktywów niepublicznych (plus 9,3 mld zł), pieniężne (plus 7,7 mld zł) i dłużne (5,8 mld zł).
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, co jest przyczyną znacznego spadku zainteresowania funduszami zrównoważonymi czy stabilnego wzrostu ze strony krajowych inwestorów. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że znaczna część środków ulokowanych wcześniej w funduszach hybrydowych, gdy w 2008 roku doszło do załamania na giełdach, została przekonwertowana do funduszy bezpieczniejszych, czyli obligacji i rynku pieniężnego. Jednak, gdy dobra koniunktura powróciła, mimo wzrostów na giełdach i stopniowego odbudowywania stanu posiadania przez poszczególne grupy funduszy, produkty mieszane cały czas cieszą się coraz mniejszą atencją. Wpływ na to mogło mieć też rozczarowanie, jakie odczuły osoby w nie inwestujące. W najgorszym 2008 roku, średnia strata funduszy akcji polskich wyniosła ok. 50 proc., zaś fundusze zrównoważone odnotowały ponad 31-proc. stratę. Dla wielu osób, zwłaszcza początkujących i dysponujących niewielką wiedzą i doświadczeniem, którym zachwalano fundusze mieszane jako połączenie bezpieczeństwa i szansy na dodatkowy zysk z tytułu jednoczesnego lokowania w akcje, takie straty mogły skutecznie zniechęcić, jeśli nie do inwestowania w ogóle, to przynajmniej do tego konkretnego rodzaju funduszy.
Jako produkty typu „2 w 1”, fundusze mieszane łączą w sobie cechy dwóch innych, akcji oraz obligacji. Każdy, kto zada sobie tyle trudu, żeby policzyć koszty, łatwo może się przekonać, że fundusze mieszane to relatywnie drogie rozwiązanie. Na samych opłatach manipulacyjnych można zaoszczędzić ok. jednej trzeciej, jeśli fundusz zrównoważony zrobić sobie samemu, kupując po prostu za jedną połowę pieniędzy fundusz akcji, a za drugą fundusz obligacji. Co więcej, w większości przypadków można także liczyć na to, że takie posunięcie przyniesie o kilka punktów procentowych wyższą stopę zwrotu. Stanie się tak, gdyż fundusze mieszane cechuje stosunkowo wysoki poziom wynagrodzenia za zarządzanie, pobieranego rok rocznie przez instytucję zarządzającą. W przypadku funduszy akcji i obligacji średnia tych kosztów jest zazwyczaj niższa o jedną dziesiątą lub więcej.
Generalnie zjawisko malejącego udziału funduszy mieszanych w strukturze całego rynku należy uznać za przejaw normalizacji sytuacji i rozwoju naszego rynku kapitałowego. Z udziałem rzędu 50 proc. Polska znacząco odbiegała od tego, co można obserwować na bardziej rozwiniętych rynkach amerykańskim czy europejskim. Wg ostatnich danych EFAMA, instytucji zrzeszającej europejskie fundusze inwestycyjne, fundusze hybrydowe stanowiły 17 proc. rynku. Na fundusze akcji przypadało 35 proc., a na fundusze obligacji i rynku pieniężnego łącznie 43 proc. Europejczycy i tak są jednak o wiele bardziej konserwatywni niż Amerykanie, bo w USA hybrydy mają jeszcze mniejsze znacznie – stanowią ok. 7 proc. rynku, podczas gdy fundusze akcji 45 proc. Jak widać prawie doszlusowaliśmy już do reszty Europy, a do Stanów brakuje nam jeszcze bardzo dużo. Mając na uwadze dane z rynków bardziej kapitałowo rozwiniętych, należy się spodziewać, że marginalizacja funduszy mieszanych w Polsce w dalszym ciągu będzie postępowała, choć tempo tego procesu będzie coraz wolniejsze.
Bernard Waszczyk, Open Finance
Słowa kluczowe: bernard waszczyk, EFAMA, open finance