Czajnik bardzo często w Polsce nazywany jest imbrykiem lub herbaciarką. To po prostu naczynie kuchenne służące do gotowania wody na herbatę lub kawę. Przez pana Ireneusza Gruszkę, przedwojennego piewcę kultury na polskiej na wsi, nazwany był ów imbryk – nakuchennikiem gwizdającym.
Konstrukcja imbryka
Konstrukcja wspomnianego czajnika to nic innego jak okrągłych i wybrzuszonych kształtów garnuszek z pokrywką. Garnuszek ten jest zakończony „dzióbkiem”, aby łatwiej było nalać z niego wodę do filiżanki. W Toporowicach na Górnym Śląsku, w domu państwa Markowskich, urządzany był przed wojną pokaz czajników. Były tam wyeksponowane różne czajniki, wykonane nie tylko z blachy, ale też i z porcelany, których nigdy bezpośrednio nie kładziono na źródle ciepła. Niekiedy imbryki służyły jedynie do zaparzania w nich herbaty i zwane były one zwyczajowo imbrykami zaparzaczkowymi.
Dzióbek lub kapturek
Często na dzióbek czajnika zakładano specjalny kapturek z wyrobionym otworem, który wydaje specyficzny gwizd, gdy wylatuje nim para wodna po ugotowaniu się wody. Wówczas to gorąca woda w czajniku znajduje się pod odpowiednim ciśnieniem. Gwizd wydobywający się podczas gotowania wody, zapobiega spaleniu się czajnika, bo alarmuje, gdyby ktoś zapomniał wyłączyć wstawioną do zagotowania wodę.
Z pokryweczką
Czajnik najczęściej posiada jeden wspólny otwór do wlewania wody i zalewania wodą kawy lub herbaty. Często też się zdarza, że posiada on pokryweczkę na otworze, służącym do napełniania imbryczka wodą. W Końskich tuż przed wybuchem I wojny światowej, w domu państwa Masłowskich, urządzana była wystawa imbryczków, ale koniecznie posiadających pokryweczkę. Musiała być ona pięknie wymalowana i musiała też ona posiadać wypisaną na spodzie nomenklaturę, gdzie taki imbryczek został wyprodukowany. Znany był zwyczaj, po takowych ekspozycjach, sprzedaży aukcyjnej prezentowanych wyrobów. Podobno, syn właścicieli domu, gdzie urządzana była wspomniana ekspozycja, niejaki Ryszard Marceli kupił najpiękniejszy imbryczek dla swojej przyszłej żony Anieli.
XIX wiek
Mechanizm działania gwizdka czajnika został opisany w 1877 roku przez lorda Rayleigha. Pierwszy patent na wykonywanie czajnikowych gwizdków, złożono w USA w 1909 roku.
W Hrubieszowie
W tym miasteczku na Lubelszczyźnie, znany był dom publiczny pani Mirosławy Kwiecińskiej, zwanej potocznie Mirką Gwizdek. Podobno jej panienki uprawiały nierząd ze swoimi klientami, na długość gotowania się wody w czajniku. Wraz z głosem gwizdka musiały do pokoju prosić następnego fatyganta.
W kaplicy pod wezwaniem świętej Rozamundy
W Stąporkowie w pewnej kaplicy pod wezwaniem świętej Rozamundy Wstydliwej, odprawiane były modły za szybkie zamążpójście córki organisty Jana Kierzkowskiego. Organista nastawił sobie wówczas wodę na gorącą herbatę za drzwiami od swojego pokoju. A trzeba wiedzieć, iż w początkach XX stulecia nie wszędzie znany był dźwięk gwizdka czajnikowego. Gdy podczas modłów czajnik zaczął gwizdać, wszyscy uciekli ze wspomnianej kaplicy myśląc, że to jakiś sygnał wojenny, a panna organistówna zaczęła płakać, że już chyba na zawsze panną zostanie.
Ewa Michałowska-Walkiewicz