Stopa bezrobocia spadła w czerwcu z 13,5 do 13,2 procent, a liczba ofert pracy wzrosła do poziomu ponad 48 tysięcy, podał wczoraj Główny Urząd Statystyczny. To jednak nie koniec dobrych wiadomości z krajowej gospodarki.
Oprócz tego, w czerwcu wzrosła sprzedaż detaliczna – o 1,8 procent w skali minionych 12 miesięcy. Jeszcze w maju było to zaledwie plus 0,5 procent.
Bezrobocie w Polsce od początku 2012 roku |
Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej |
Dane pozytywnie zaskoczyły ekonomistów, co widać było po reakcji złotego i krajowej giełdy, które wczoraj rosły. Czy oznacza to, że dołek koniunktury mamy już za sobą? Takie stwierdzenie byłoby jeszcze sporo na wyrost, twierdzą przepytani przezMoney.pl ekonomiści. Nie brakuje jednak opinii, że ostatnie dane makroekonomiczne to pierwsze zwiastuny nadchodzącego ożywienia gospodarcze w kraju.
– Spadek stopy bezrobocia to przede wszystkim ruch sezonowy, który wiąże się przede wszystkim z zapotrzebowaniem na pracowników w branżach takich jak rolnictwo, budownictwo lub część usług. Nie chcę być czarnym prorokiem, ale te osoby prawdopodobnie we wrześniu z powrotem ustawią się do kolejek przed urzędami pracy – twierdzi Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.
Maliszewski podkreśla, że bezrobocie spadło jedynie w ujęciu miesięcznym. Już bowiem w stosunku do czerwca ubiegłego roku, GUS zaobserwował wzrost zarówno liczby bezrobotnych jak i samej stopy bezrobocia. Większa niż przed miesiącem i przed rokiem była też liczba bezrobotnych nowo zarejestrowanych.
Podstawowe miesięczne wyniki | |||
---|---|---|---|
stan na koniec miesiąca | czerwiec 2012 | maj 2013 | czerwiec 2013 |
źródło: GUS | |||
bezrobotni zarejestrowani | 1964,4 tys. | 2176,3 tys. | 2109,1 tys. |
stopa bezrobocia rejestrowanego | 12,3% | 13,5% | 13,2% |
bezrobotni nowo zarejestrowani | 176,5 tys. | 176,2 tys. | 177,7 tys. |
osoby wyłączone z ewidencji | 226 tys. | 255,5 tys. | 244,8 tys. |
oferty pracy w tysiącach | 44,4 tys. | 47 tys. | 48,1 tys. |
– Sytuacja na krajowym rynku pracy jest wciąż bardzo trudna, a obecnej poprawy nie można wiązać z żadnym trwałym trendem. Jedyna pozytywna rzecz jest taka, że tempo pogarszania się sytuacji na rynku pracy w najbliższych miesiącach będzie hamowało – dodaje Grzegorz Maliszewski.
Ekonomista twierdzi, że w najbliższych miesiącach indeks bezrobotnych utrzyma się na obecnym poziomie. Jenak już po wakacjach na nowo zacznie rosnąć i na koniec grudnia wyniesie 14,1 procent. – Problemem polskiego rynku pracy są same firmy, które teraz niechętnie zwiększają zatrudnienie. Najzwyczajniej nie mają takiej potrzeby. Ze względu na niski popyt, przedsiębiorcy wstrzymują inwestycje i ograniczają produkcję. W tej sytuacji nowi pracownicy są zbędni, a możliwości kreacji nowych miejsc ograniczone – tłumaczy analityk z Banku Millennium.
Podobnego zdania jest Dariusz Winek, główny ekonomista Banku Gospodarki Żywnościowej. Ekonomista podchodzi do sprawy jednak nieco bardziej optymistycznie. – Stopa bezrobocia obecnie maleje ze względu na czynniki sezonowe, ale warto zwrócić uwagę, że w ostatnich miesiącach ten spadek jest nieco większy, niż rok temu.
Winek podaje też liczby, które mają świadczyć o nadchodzącym ożywieniu. – Suma bezrobotnych wyrejestrowanych z tytułu podjęcia pracy w czerwcu zamknęła się na poziomie 111 tysięcy. Rok temu było to 94,6 tysiąca osób. Rośnie też liczba ofert pracy. W czerwcu tego roku było to już 48,1 tysiąca. Rok wcześniej o 4 tysiące mniej – wylicza w Money.pl ekonomista BGŻ.
Z optymizmem w przyszłość patrzy też Paweł Cymcyk, manager komunikacji inwestycyjnej ING TFI. – W poprzednich miesiącach największym hamulcowym rynku pracy była budowlanka. Ludzie tracili pracę masowo, ale teraz wydaje się, że wszystko najgorsze już za nami. Bezrobocie nie ma już więc naturalnego bodźca do wzrostów. Pojawiają się zaś elementy pozytywne, ludzie powoli znajdują pracę, między innymi w produkcji. Dlatego na koniec roku spodziewam się, że bezrobocie utrzyma się na obecnym poziomie 13,2 procent – twierdzi Paweł Cymcyk.
Lepsze nastroje wynikające z rosnącej pewności o pracę w najbliższym czasie sprawią, że Polacy chętniej ruszą do sklepów. Widać to już teraz, choćby po wspomnianym wzroście sprzedaży detalicznej w czerwcu.
– Po pierwsze z miesiąca na miesiąc realnie mamy coraz więcej pieniędzy. Z jednej strony średnie wynagrodzenie w kraju rośnie, z drugiej zaś inflacja jest rekordowo niska. To wszystko sprawia, że nadwyżki w domowym budżecie coraz chętniej zostawiamy w sklepach – dodaje Paweł Cymcyk. – Po drugie, i co chyba ważniejsze, obserwowaliśmy ostatnio bardzo dobre wiadomości z krajowej gospodarki. Chodzi tu na przykład o produkcję przemysłową i bilans handlowy. Moje doświadczenie pokazuje, że jeśli polskie dane zaskakują, to seriami. Mieliśmy tego przykład wczoraj.
Cymcyk dodaje jednak, że swój wpływ na tak dobry wynik sprzedaży detalicznej miał też efekt niskiej bazy. W czerwcu ubiegłego roku Polacy zostawiali w sklepach bardzo mało pieniędzy – po kilku bardzo słabych, pierwszych miesiącach 2012 roku, wzrost wyniósł wtedy zaledwie 0,2 procent. We wczorajszych danych widać to przede wszystkim po sprzedaży samochodów, która w ciągu 12 miesięcy wzrosła aż o ponad 12,1 procent.
Nie wszystkie jednak dobre dane można uzasadnić efektem niskiej bazy. – Owszem, rok temu samochodów sprzedawało się bardzo mało. Proszę jednak spojrzeć choćby na sprzedaż produktów RTV i AGD, która mimo że w czerwcu 2012 roku była ogromna, to i na koniec ubiegłego miesiąca razem ze sprzedażą mebli wzrosła o kolejne 6 procent – dodaje Dariusz Winek.
Polacy kupują i będą kupować również dzięki działaniom Rady Polityki Pieniężnej, która na ostatnim posiedzeniu obniżyła stopy procentowe do rekordowo niskich poziomów. Obecnie stopa referencyjna wynosi 2,5 procent. – Osoby z kredytem złotowym zwyczajnie mają więcej pieniędzy na wydatki – tłumaczy Dariusz Winek.
Nastroje wśród konsumentów i gospodarstw domowych wyraźnie idą w górę. Do tego stopnia, że w najbliższych miesiącach może to być motor napędzający krajową gospodarkę. Pozytywne tendencje wśród konsumentów potwierdza GUS. Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej, opisujący obecne tendencje konsumpcji indywidualnej, wzrósł w czerwcu o 0,6 punktu procentowego i ukształtował się na poziomie -27,3, najwyższym od lipca ubiegłego roku, wynika z danych urzędu.
Wśród jego składowych najbardziej poprawiły się oceny dotyczące przyszłej sytuacji finansowej gospodarstwa domowego i przyszłej sytuacji ekonomicznej kraju (odpowiednio o 3,6 i 2,4 punktu procentowego). Pogorszyły się jedynie oceny dotyczące dokonywania ważnych zakupów (o 3,8 p. procentowego), wynika z danych GUS.
Pozytywne nastroje studzi nieco Grzegorz Maliszewski. – To, co obecnie obserwujemy, to niemrawe odbicie od dna. Wciąż bowiem niestety niektóre wskaźniki makroekonomiczne nie są satysfakcjonujące, a poziom aktywności ekonomicznej w kraju jest niski i sporo poniżej naszego potencjału – twierdzi ekonomista Banku Millennium. – Dane co najwyżej potwierdzają, że najniższe tempo wzrostu gospodarczego zostało już osiągnięte.
Słowa kluczowe: ekonomiści, gospodarka, GUS, money.pl, raport