Wiele by można pisać na temat transformacji ustrojowej, z jaką mieliśmy do czynienia w 1989roku. Przemiany w ówczesnej Polsce dokonywały się na gruncie nie tylko politycznym, ale przede wszystkim osobistym, społecznym, kulturalnym oraz gospodarczym. Swoimi wspomnieniami podzielił się jeden z działaczy tamtejszej” Solidarności”.
Lata 80. były wówczas czasem, kiedy „Solidarność” prowadziła aktywną działalność na rzecz wolności w Polsce. Od wprowadzenia stanu wojennego, w mniejszym lub większym stopniu angażowano się opór przeciwko komunistycznemu systemowi.
Pan P. wspomina, że w 1982 roku ukończył Liceum Ogólnokształcące. Spotkał się wtedy z koniecznością podjęcia pracy w kopalni i zarobienia własnych pieniędzy, by ulżyć rodzicom oraz stać się niezależnym finansowo. Z dumą przypomina sobie, kiedy uciekał przed wojskiem, żeby nie składać wierności sojuszom oraz Związkowi Radzieckiemu. Od września 1984 roku rozpoczął zastępczą służbę wojskową w Zawodowej Straży Pożarnej. Rok później postanowił czynnie zaangażować się w działalność podziemną jako kolporter prasy oraz ulotek. Nie stronił od rożnych akcji sabotażowych, jak na przykład malowanie napisów na drogach czy budynkach.
Wraz z reformą Jaruzelskiego z 1981 roku sytuacja w Polsce stawała się coraz bardziej dramatyczna. Reforma przełożyła się na destabilizację i rozkład gospodarki. Kolejne pomysły i reformy jeszcze widoczniej powodowały chaos i biedę. Obowiązywały kartki na żywność inne produkty. Po kawę czy tabliczkę czekolady ustawiano się w kilkusetmetrowych kolejkach. Warto podkreślić, że nie były to prawdziwe czekolady, a tylko wyroby czekoladopodobne. Jedyne porządne„zachodnie dobra” można było nabyć w sklepach typu „Pewex” za dolary lub bony, czyli państwową namiastkę dolarów. Ludzi nie stać było na kupno spodni marki „Levis” lub chociażby swetra, bo kosztowały w granicach 17-20 dolarów. Młody człowiek nie miał żadnych perspektyw. Utopią stały się marzenia o zakupie kolorowego telewizora, którego i tak nie było w sklepach.-A gdzie tam mówić o zakupie samochodu, czy budowie domu- wspomina pan P.
Podobnie sytuacja miała się na granicach. Nie można było opuścić kraju, bo granice były zamknięte. Często więc pozostawała ucieczka na Zachód- kierunek Austria. Austria bowiem jako jedyny kraj zliberalizowała podejście do Polaków i zezwalała bez większych problemów na wjazd wycieczkom organizowanym przez biura podroży, bądź przejazd tranzytem. Trzeba było jednak mieć podstawę wjazdu na teren Austrii i odpowiedzialną kwotę pieniędzy, żeby wykazać na granicy, iż można się samodzielnie przez kilka dni utrzymać. Podstawą do takich wyjazdów stało się fikcyjne zaproszenie do”znajomego”, mieszkającego w Jugosławii, które kosztowało 5 dolarów na czarnym rynku. – Takie zaproszenia załatwiłem także dla dwóch kolegów. Mój ojciec nie wierzył w ten wyjazd, że nam się powiedzie, ale dał mi na drogę zaoszczędzone 100 dolarów. Tak zaopatrzony wraz z kolegami, fiatem 126 p wyruszyliśmy na Słowację i przez Austrię do Jugosławii „na wczasy”. Oczywiście chodziło tylko o wjazd na teren Austrii i skierowanie się do obozu dla uchodźców w Treiskirchen pod Wiedniem.- wspomina pan P.
Równie ciekawie wyglądała granica słowacko-austriacka w Bratysławie. Przejścia wówczas obstawione były wojskiem z karabinami gotowymi do strzału. Wysokie ogrodzenia z drutu kolczastego, znajdowały się prawdopodobnie cały czas pod prądem. Sąsiedzi Słowacy patrzyli zazdrością na polskie samochody. Im bowiem nie wolno było wyjeżdzać. Celnicy austriaccy zazwyczaj pytali dokąd się jedzie, w jakim celu i czy ma się środki na utrzymanie na terenie Austrii.
-Mieliśmy. Kontrola wypadła pomyślnie. Przejazd. Trudno było wierzyć, że oto jesteśmy w wolnym kraju. Zatrzymaliśmy się na poboczu, a obok nas zatrzymał się inny samochód z Polakami, którzy zapomnieli mapy i nie wiedzieli gdzie jechać, a jechali niby na kemping. Tak naprawdę udawali się na zbiory winogron. A my razem z nimi.- przypomina sobie pan P.
Przez cały jednak ten czas zastanawiał się, jak wygląda sytuacja w Polsce. Kiedy wrócił do Polski z zarobionymi pieniążkami, postanowił wydać gazetkę Solidarności Podziemnej „Jutrzenka” w kilu tysiącach egzemplarzy. – Próbowano mnie zastraszyć, później namówić do współpracy z komunistycznymi służbami wojskowymi. Nie udało im się.- z dumą wspomina.
Pierwsze wolne wybory z 4 czerwca 1989 roku dały niewątpliwie ogromną nadzieję i wiarę w zwycięstwo. Kampania wyborcza trwała do ostatniej chwili,także w dniu wyborów pod lokalami wyborczymi. Nie było ciszy wyborczej. Szybko jednak okazało się, że początkowy okres nadziei zarówno dla pana P., jak i wielu Polaków był złudny. To nie była taka Polska, jaką sobie wymarzyli, w jakiej chcieli żyć i o jaką walczyli.
Gabriela Hajos