Na obligacjach banków można bez trudu zarobić o 3 pkt proc. więcej niż na lokacie
terminowej. I choć w obu przypadkach pożyczamy instytucji finansowej swoje oszczędności,
to rozwiązania te znacząco różnią się między sobą.
Malejące od października ub.r. zyski z lokat sprawiają, że z każdym dniem przybywa klientów, którzy
poszukują nowego miejsca dla swoich oszczędności. W wyniku gwałtownych cięć oprocentowania
obligacje skarbowe przestały być alternatywą. Wydaje się również, że ostatnie atrakcyjne stopy
zwrotu z funduszy obligacji są nie do powtórzenia. Zamiast więc szukać bardziej skomplikowanych
i ryzykownych rozwiązań warto pomyśleć o pożyczeniu oszczędności bankom. Tym razem
nie w formie depozytu terminowego, a zakupu ich obligacji.
Przeciętne na detalicznej części rynku giełdowego Catalyst wynosi 7,81 proc., Gdyby pominąć obligacje
emitowane przez Bank Gospodarstw Krajowego, którymi handlują w większości inwestorzy
instytucjonalni, to stawka ta rośnie do 7,99 proc. Banki komercyjne w obecnym okresie odsetkowym
płacą średnio 7,46 proc. (8,01 proc. bez BGK) zaś banki spółdzielcze 7,98 proc. Wraz z kolejnymi
obniżkami stóp procentowych wartości te spadną. Dla porównania, przeciętne oprocentowanie lokat –
w zależności od terminu zapadalności – wynosi od 4,41 do 4,67 proc. i w kolejnych miesiącach także
będzie spadać.
Obligacje banków nie są na pewno lekiem na spadek stóp procentowych. Lecz bez wątpienia pozwolą
one zarobić więcej niż lokaty oraz pokonać inflację. Mają one zmienne oprocentowanie (za wyjątkiem
BGK), ustalane w oparciu o stawkę WIBOR – która zwykle jest wyższa od inflacji – powiększoną
o z góry ustaloną marżę.
Wysoki popyt ze strony inwestorów na papiery dłużne banków powoduje, że ich cena zwykle
jest wyższa od wartości nominalnej. A to z kolei obniża rentowność inwestycji. Transakcje
niejednokrotnie zawierane są przy cenie 102-103 proc. (ceny obligacji na giełdzie wyrażane są w
proc. wartości nominalnej). Dlatego porównując potencjalne zyski z obligacji warto kierować się
rentownością do wykupu zamiast aktualnym oprocentowaniem. I tak na przykład obligacje Banku
Spółdzielczego w Tychach (BTY0317) kupowane w ostatniej transakcji za cenę 104,7 proc. wartości
nominalnej mają rentowność 7,83 proc. brutto przy aktualnym oprocentowaniu na poziomie 8,95 proc.
Zasada jest więc prosta, im krótszy termin do wykupu obligacji, tym zakup powyżej nominału bardziej
wpływa na rentowność do wykupu.
Średnia rentowność obligacji banków, które dostępne są na Catalyst dla inwestorów indywidualnych,
wynosi 7,52 proc. (7,77 proc. bez BGK). W przypadku banków komercyjnych rentowność równa się
7,01 proc., zaś w przypadku spółdzielczych jest o 0,73 pkt proc. wyższa. Mimo że to o 0,24-0,45
pkt proc. mniej od przedstawionego wcześniej oprocentowania, to wciąż znacznie więcej od zysków
z lokat bankowych.
Rozważając zakup papierów dłużnych emitowanych przez banki już na wstępie należy uświadomić
sobie, że nie jest to rozwiązanie tożsame z depozytami, które chronione są przez Bankowy
Fundusz Gwarancyjny. O ile w razie upadłości banku właściciel lokat może liczyć na zwrot środków
o równowartości do 100 tys. euro, to w przypadku obligacji najczęściej znajduje się on pod koniec
listy wierzycieli. Papiery dłużne banków najczęściej emitowane są w formie podporządkowanej. Dla
banku oznacza to możliwość zaliczenia pozyskanych środków do funduszy własnych (za zgodą KNF),
a tym samym podniesienie współczynnika wypłacalności i możliwość zwiększenia akcji kredytowej.
Dla obligatariuszy oznacza to z kolei, że w razie upadłości emitenta ich roszczenia zaspakajane są
po roszczeniach inwestorów będących w posiadaniu zwykłych obligacji (niepodporządkowanych).
Różnice te są więc częściowym wytłumaczeniem znacznie wyższych zysków z papierów dłużnych
banków niż z lokat. Nie bez znaczenia jest także różnica w terminach zapadalności. Podczas
gdy większość lokat zakładane jest na okres do 12 miesięcy, to emitowane obligacje najczęściej mają
termin wykupu oddalony o co najmniej kilka lat (średnia dla banków wynosi 7,5 roku).
Rozważając bankowe obligacje jako alternatywę dla depozytów warto pamiętać także o konieczności
posiadania rachunku maklerskiego. Przyda się również cierpliwość. Niejednokrotnie trzeba czekać
po kilka dni na realizację zlecenia. Ewentualnie pozostaje zaakceptować cenę odbiegającą
od wystawionego zlecenia.
Inwestorzy indywidualni mogą handlować na warszawskim rynku obligacji papierami Banku
Gospodarstwa Krajowego, Banku Ochrony Środowiska, Banku Pocztowego, Getin Noble Banku
oraz 22 banków spółdzielczych. Ci, dla których przynależność branżowa nie ma znaczenia mają
znacznie szersze pole działania. Mogą oni bowiem wybierać wśród wielu innych emitentów,
także takich o stabilności zbliżonej do działających na polskim rynku banków. Łączna wartość
nieskarbowych obligacji notowanych na Catalyst sięga 49,5 mld zł. Ich średnie oprocentowanie
według obliczeń serwisu Obligacje.pl wynosi 8,86 proc.
Słowa kluczowe: analiza, lokaty, michał sadrak, obligacje, open finance