Kiedy McDonald’s otwierał pierwszą restaurację w stolicy za hamburgerami ustawiły się tłumy. W dzisiejszych czasach, kiedy fast food zdążył wszystkim spowszednieć, wydaje się to zabawne. Nie tylko traktuje się tak zwane „sieciówki” jako lokale drugiej kategorii, ale osoby maszerujące z pustymi kubkami po kawie na wynos stały się tematem żartów. Czym to jest spowodowane?
Przede wszystkim lokale szybkiej obsługi mocno wiążą się ze zglobalizowanym światem zachodu, do którego większość Polaków odnosi się z lekką rezerwą. Trudno oczekiwać zachwytu symbolami Stanów Zjednoczonych, kiedy kojarzą się z tanią kulturą masową i niezdrowym konsumpcjonizmem. Przyczynę zmęczenia sieciówkami można również znaleźć w zwiększeniu świadomości ludzi w zakresie zdrowego stylu życia. Wciąż otwierane nowe kluby fitness obok regularnego wysiłku promują zdrową dietę i unikanie potraw mocno przetworzonych. Z kolei niezdrowa żywność jest powoli wypierana poprzez idee typu slow food, duży nacisk kładzie się także na zmianę składników na ekologiczne i przyjazne środowisku.
Nie oznacza to jednak, iż niespecjalnie sprzyjające sylwetce potrawy odchodzą w totalne zapomnienie – klienci po prostu zaczynają zwracać uwagę na sposób w jaki były przygotowane. Lokale szybkiej obsługi przygotowują bowiem swoje menu w oparciu o statystycznego, przeciętnego człowieka, ponieważ ich celem jest trafienie w jak najbardziej uniwersalne gusta. Na próżno szukać w takim podejściu dbałości o indywidualne gusta i sugestie. Tutaj sukcesy odnoszą mniejsze lokale, rodzime firmy i producenci (np. E. Wedel), którzy przekonują do siebie klientów dbałością o receptury oraz indywidualnym podejściem do zamówienia. Zwracają one uwagę również na atmosferę panującą we wnętrzu, dopasowując wystrój i klimat do menu i misji.
„Na rynku potrzebne są miejsca odpowiednie na rodzinne spotkania, romantyczne randki czy biznesowe obiady. Trudno zachować odpowiednią atmosferę, kiedy wokół znajduje się mnóstwo przypadkowych ludzi, a w powietrzu unosi zapach spalonego oleju. W ostatnich latach ludzie zaczęli także zwracać znacznie większą uwagę na podejście do klienta. Lubią mieć pewność, że ich zamówienie zostało przygotowane z należytą troską, uwzględniając ich preferencje.” – mówi Paweł Boczkowski z warszawskiego lokalu Sofa Restaurant & Bar.
Większość sieciowych lokali cieszy się dobrą pozycją na rynku, dlatego raczej nie grozi im upadłość. Co najwyżej czeka je kontynuacja zmęczenia formułą, co wymusi zmianę podejścia do klienta. Jeżeli jednak sieciówki będą kontynuować swoją politykę, mniejsze lokale przywitają nowych klientów z otwartymi ramionami i ugoszczą ich jak należy.
Więcej informacji: www.sofa.waw.pl
Słowa kluczowe: bar, pub, restauracja, sofa restaurant & bar